środa, 22 maja 2013

Rozdział 3 cz. I

- Dlaczego nie? - wyrwała mu swoje włosy z palców.
- Bo chce cie o coś zapytać. - młody arystokrata wywrócił oczami.
- Więc? -
- Będziemy mieli imprezę w Slytherinie. Chcesz przyjść? - 
- Nie lubię imprez. Z reszta nie mam z kim. -
- Niby jesteś taka mądra... Ze mną. -
- Moge iść. Kiedy? - 
- Za miesiąc. -
- Dobrze, teraz możemy iść? - 
- Tak. - otworzył drzwi i wyszli na korytarz. Na środku stał Ron i Ginny, która gadała mu cos i przy okazji machała rekami. Draco złapał Hermione za ramię zeby znowu nie żuciła sie na Weasleya. Ginny podeszła do nich i wzięła Hermione za rękę.
- Dzięki Malfoy. - powiedziała i obie odeszły.


Ginny pocieszała przyjaciółkę, która płakała juz przez około 2 godziny.
- Debil... Dlaczego on mi to zrobił? Nienawidzę go…! Co ja gadam?! Przecież go kochałam! -
- Ja niewiem, to do niego nie podobne… Ron by ci takiego świństwa nie zrobił.  -
- Zapomnę o nim. -
- Tak będzie najlepiej. - Ginny uśmiechnęła sie blado. Chwile pózniej Hermiona juz spała, Ginny pogłaskała ją po włosach i wyszła, zeszła na dół do pokoju wspólnego Gryffindoru. 
- Harry... Co z Ronem? - usiadła obok Harry'ego. 
- Jest trochę zdruzgowany...- Harry szepnął. - Jak on mógł jej to zrobić? - 
- Harry... Ja sobie zadaje to pytanie od kilku godzin. -


Następnego dnia Hermiona była w lepszym humorze z 4 powodów:
1) Rona, połowa Gryfonów nienawidziła.
2) Miał na głowie dużo siniaków.
3) Dziewczyna z która sie całował była Puchonką i była 3 lata młodsza.
4) Draco Malfoy, tak ten Draco Malfoy pomagał jej, Hermionie Granger.
Zeszła na śniadanie w super humorze. Przywitała sie z wszystkimi nawet z Ronem.

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 2

Hermiona szła właśnie na trening Harry'ego, Rona i Ginny.
- Czekaj. - ktoś zawołał. Odwróciła sie i ujrzała platynową blond czupryne, biegnącą w jej stronę. 
- Co on chce? - powiedziała do siebie. 
- Gdzie idziesz? - Malfoy próbował byc dla niej miły, choć bardzo nie chciał, ale robił to dla ojca.
'To tylko gra. Tylko gra. ' myślał.
- Na beznadziejny trening, beznadziejnej gry, w beznadziejny dzień. - powiedziała i ruszyła w stronę boiska, nie chciało jej sie rozmawiać z Malfoyem. 
'Dlaczego ona mi to utrudnia? ' pomyślał.
- Moge iść z tobą? - krzyknął za nią. Machneła ręką, na znak aby za nią ruszył. Natychmiast ruszył za Gryfonką. Miała w rękach stos książek, włosy uczesane w artystyczny nieład, długą sukienkę która powiewiała razem z wiatrem, i naturalny makijaż. Nie wyglądała źle i nawet Draco musiał to przyznać. 
- Właściwie po co tam idziesz? Nie lubisz Quidditcha? -
- No nie lubię ale obiecalam Gin ze popatrzeć. A właściwie po co ty ze mną idziesz? -
- Ja lubię Quidditcha, i szłaś sama więc pomyślałem ze może potrzebujesz towarzystwa. - powiedział. - A umiesz chociaż grać? Lub latać?- Dodał Malfoy.
- Boje sie latać. - powiedziała i natychmiast ugryzła sie w język. Wiedziała ze Malfoy użyje tego przeciw niej. Chwile pózniej byli już na trybunach, i oglądali trening gryfonów, raczej Draco oglądał, Hermiona czytała książkę.
- Dlaczego ta nagła zmiana w tobie?- spytała.
- Co, wolisz abym był taki jak kiedyś? - 
- Nie ta zmiana mi sie podoba, ale... Jest dziwna. - 
Ogladnela sie za siebie, i wychylila w stronę jeziora. 
- śliczny widok. - szepneła niby do siebie ale Dracon usłyszał. 
- Widziałem ładniejsze. Chodź pokaże ci. - wziął ją za rękę i wbiegli zpowrotem do szkoły. Biegli przez korytarze nie zwracając uwagi na uczniów i nauczycieli którzy patrzyli na nich ze zdziwieniem.
- Gdzie idziemy? - spytała Hermiona. 
- Zobaczysz. - powiedział. - zamknij oczy. - dziewczyna posłusznie zamknęła oczy i Malfoy prowadził ja gdzieś za rękę.
- uważaj schody. -
- No otwórz. -
Otworzyła oczy. Stali na jakiejś wieży, widok był nieziemski. Było widać wielkie góry i jeziora oraz piękny zachód słońca.
- Cudo...- szepneła. 
- Mówiłem. - 
- Skąd znasz to miejsce? -
- Przychodze tu by pomyśleć o swoich sprawach. -
- Ekstra. -
Stali i wpatrywali sie w widok jeszcze dobre 15 minut, przerwał im dzwonek. 
- Ja lece, mam teraz wolne, idę do biblioteki. - 
- Tez mam wolne, odprowadze cie. - 
Szli razem przez korytarze, śmiejąc sie i rozmawiając.
- Hermiona!- ktoś za nimi krzyknął.
Odwróciła sie gwałtownie. Biegł do nich Ron.
- Słucham, Ronald? - spokojnie zapytała Hermiona.
- Co tu robisz ze smierciożercą? Dlaczego ON był na naszym treningu? I gdzie idziesz z nim?! -
- No przepraszam cie bardzo. Muszę sie ciebie teraz pytać, czy moge przyprowadzic kogoś na trening? Lub czy muszę sie pytać o zgodę na wyjście do biblioteki? Lub z kim sie zadaje? Nie sadze. -odparła ponuro.
- Hermionka, przepraszam. - powiedział z miną przepraszającą. 
- Dobrze Ron, to przyjdz po mnie za 2 godziny koło schodów wejściowych. - powiedziała i lekko cmokneła go w usta. 
- Będę, buziaki. - uśmiechnął sie ciepło do Hermiony. - A ty Malfoy uważaj. Jak mi sie będzie na ciebie skarżyć to mnie popamietasz. - dodał juz zimniej, potem odszedł. 
- Niewiedziałem, ze jestes w Weasley'em. - mruknął Draco.
- Teraz wiesz. - odparła. - A z resztą co ci do tego? -
- Nic, ja już pójdę. - 
- To pa. -
- No cześć, do zobaczenia. - powiedział i odszedł.

W bibliotece, Hermiona spotkała Ginevre, i opowiedziała jej o zachowaniu Malfoy'a.
- To pewnie jakiś jego plan. - Ginny szepneła. Hermiona wystawiła głowę znad książki. 
- Przecież by sie tak nie zachował gdyby niczego nie chciał, nie? - Hermiona obojętnie prychneła, poczym dodała. - To przecież Malfoy. - 
- Która to godzina? Juz lece. Cześć Miona! - powiedziała Gin i odeszła.
- Ja tez juz pójdę spotkam sie z Ronem wcześnie. - szepneła do samej siebie. Szła korytarzem i usłyszała kogoś w komórce na miotły. Otworzyła drzwi i dech jej zapadł w piersiach. Jej 'chłopak' Ron obściskiwał sie z jakąś dziewczyną. Pociągneła go za krawat.
- TY…BEZCZELNY…AROGANCKI…DURNY…ZŁOŚLIWY…CHORY… CHAMOWATY…DEBILU!!! - krzyczała na cały korytarz i waliła go książką po głowie. Dziewczyna którą całował, uciekła. Połowa uczniów stała koło nich i z rozbawieniem przyglądała sie tej scenie. Hermiona wyciągnęła juz różdżke i miała żucić zaklęcie na Rona, gdy ktoś złapał ją od tyłu oraz wyrwał różdżke. W tym czasie Gin kończyła za Hermione robotę, i biła Ronalda po głowie. Hermione ktoś pędem wepchnął do klasy aby nic juz nie mogła Ronowi zrobić. 
- Puść mnie. JUŻ! - Hermiona wyrywała sie napastnikowi. 
- Granger, uspokój sie. -
- Nie! Zabije go! -
- Granger! - 
- Nie!! -
- Granger! -
- Nie! Puść mnie!! -
- Hermiono... - Draco próbował uspokoić zdrowo zdenerwowaną Hermione. Udało sie.
- Już, lepiej? - szepnął jej w ucho. Całe jej ciało ogarnęły dreszcze. Na jej nieszczęście, zauważył to.
- Tak, lepiej. - szybko sie mu wyrwała. - Możemy juz iść? - 
- Jeszcze nie... - powiedział cicho i zawinął palec wokół jej loków. 
  

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 1

Był środek jesieni, Hermiona przesiadywała na błoniach, jak zwykle sie ucząc, jej przyjaciele nigdy nie dotrzymywali jej towarzystwa, woleli tą beznadziejną grę od niej. Na samą tą myśl, łza zakreciła sie jej w oku. Usłyszała za sobą czyjeś miękkie kroki. Myślała ze to Ron lub Harry, ale gdy sie odwróciła, otworzyła oczy ze zdumienia.
- Czego chcesz, Malfoy? - sykneła w jego stronę oraz szybko otarła łze z oka. 
- Gdybym ci powiedział ze szukałem ciebie, byś mi uwierzyła? - potrząsneła głową. - Ale to prawda, wiesz co Granger? -
- C-co? - spytała lekko przerażona ze chłopak rozmawia z nią jak człowiek z człowiekiem.
- Chce sie przeprosić. - zaczął. - Za przezywanie od szlam, torturowanie i za utrudnianie ci życia. - patrzyła na niego z otwartą buzią. 
- Serio? - 
- Tak, przepraszam. - uśmiechnął sie blado. - Naprawdę, przykro mi. Całe dzieciństwo uczono mnie kto jest czegoś warty a kto nie, niestety większość z tych nauk sie nie sprawdziła. -
- Tego sie nie spodziewałam. - 
- Czego? -
- Wielki czysto-krwisty arystokrata Malfoy przeprasza prostą szlame Granger. - udała głos Rity Skeeter. Draco zasmiał sie szczerze. Nigdy nie słyszała jeszcze jego szczerego śmiechu. Nagle wstała gdy usłyszała dzwonek, Mafloy ani drgnął. 
- Nie idziesz Malfoy? - spytała. - Zaraz lekcje. - 
- Co masz? - 
- Chyba Eliksiry z Snape'em. - Draco wstał. 
- Ja tez to chodź. - dziewczyna stanęła w miejscu. - Idziesz ze mną? - spytał chłopak
- Nie boisz sie o swoją reputację, chodząc ze mną po szkole? - 
- Nie, juz nie. - powiedział i poszedł a Hermiona za nim. 
- No to idę. -


W klasie usiadła obok Ginny, która teraz była w jej klasie. 
- Ej, Miona? Widziałam Cie na błoniach z Malfoy'em. Znów ci dokucza? -
- Zdziwylabyś sie. Przeprosił mnie. -
- Co?! - Ginny krzykneła i cała klasa sie na nich popatrzyła łącznie ze Snape'm.
- Granger i Weasley... No tak. Granger zamień sie miejscami z Malfoy'em, i siadaj obok Zabiniego. A ty Malfoy obok Ginevry. -
- Niechce. One gadały, my z Blaisem byliśmy cicho. - powiedział oburzony Malfoy.
- Zamknij sie i siadaj. - wskazał na puste miejsce Hermiony, która juz miała swoje rzeczy w rękach i stała nad biurkiem Malfoya i Zabiniego. Malfoy przewrócił oczami i wstał mijając Granger puszczając do niej oczko. Prychneła, i usiadła obok Zabiniego. 
- Hej Granger. - uśmiechnał sie perfidnie Blaise. 
- Co wy wszyscy ślizgoni, sie na mnie dzisiaj uwźeliście?- założyła ręce na klatkę piersiową. 
- Na Salazara, dziewczyno. Ja ci tylko mówię 'hej'. Nie to nie. - 
- Przepraszam, ale mam zły dzień. - uśmiechnęła sie słabo. 
- Dobra, dobra. - 
- Proszę przygotować Amortencje w parach. - Snape powiedział w swoim jak zwykle brudnymi tonem. Klasa jękneła, lecz posłusznie zaczęła zbierać składniki. 
- Blaise ty zbierz składniki a ja ci powiem jakie dobra? - zapytała Miona. Skinął głową, Hermiona zaczęła czytac.
- Czerwone i fioletowe płatki róż: 5, 3 par oczu nietoperzy, 7 włosów jednorożca, jedno ogniste pióro oraz 2 krople krwi osoby która podaje komuś napój zeby sie w nim zakochał. - przeczytała. - To tyle, masz? -
- Mam, mam. - pokazał składniki. - Ale krwi nie oddam. - 
- Jak dziecko...- Hermiona westchneła i wzięła scyzoryk i ukuła palec, z którego dobrowolnie lała sie krew. 2 krople wpadły do eliskiru i odrazu zmienił kolor na czerwony. Hermiona wyciągu ostatniej sekundy, zamknęła garnuszek, zanim eliksir zaczął na nią i Zabiniego. Podniosła rękę, aby Snape ich zauważył. Podszedł do nich i sprawdził. 
- Oboje, wybitne. - 
Nagle wszystkich uwagę zwrócił Neville, który przytulal sie do Seamusa.
- Pedał. - warknął Blaise. Hermione rozsmieszyła ta uwaga, lecz Neville był jej przyjacielem.
- To jest pod wpływem amortencjii, i ten 'pedał' jest moim przyjacielem, Zabini. Więc przymknij sie. - szepneła zeby nikt prócz Zabiniego nie słyszał. W tym samym czasie Ginny z Draco zakończyli eliksir, z Dracona krwią w środku. Tak zaczynał sie jego plan aby uwieść Granger. 

Prolog

Draco nie miał wyboru. Musiał pomóc ojcu i matce. Jego ojciec był w Azkabanie, a matka była załamana. Żeby jego ojca wypuścili miał 'ubrudzić' czystą krew Malfoy'ów, taki był warunek Ministerstwa. To znaczy ze musi mieć dziecko z szlamą. Miał juz plan: rozkocha w sobie jakąś szlame, postara sie zeby sie w nim zakochała a potem z górki, kiedy juz dziecko sie urodzi, a ojciec wyjdzie z wiezienia pozbędzie sie go.  Razem z matką dziecka. Miał juz cel: Hermione Jean Granger.