poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 2

Hermiona szła właśnie na trening Harry'ego, Rona i Ginny.
- Czekaj. - ktoś zawołał. Odwróciła sie i ujrzała platynową blond czupryne, biegnącą w jej stronę. 
- Co on chce? - powiedziała do siebie. 
- Gdzie idziesz? - Malfoy próbował byc dla niej miły, choć bardzo nie chciał, ale robił to dla ojca.
'To tylko gra. Tylko gra. ' myślał.
- Na beznadziejny trening, beznadziejnej gry, w beznadziejny dzień. - powiedziała i ruszyła w stronę boiska, nie chciało jej sie rozmawiać z Malfoyem. 
'Dlaczego ona mi to utrudnia? ' pomyślał.
- Moge iść z tobą? - krzyknął za nią. Machneła ręką, na znak aby za nią ruszył. Natychmiast ruszył za Gryfonką. Miała w rękach stos książek, włosy uczesane w artystyczny nieład, długą sukienkę która powiewiała razem z wiatrem, i naturalny makijaż. Nie wyglądała źle i nawet Draco musiał to przyznać. 
- Właściwie po co tam idziesz? Nie lubisz Quidditcha? -
- No nie lubię ale obiecalam Gin ze popatrzeć. A właściwie po co ty ze mną idziesz? -
- Ja lubię Quidditcha, i szłaś sama więc pomyślałem ze może potrzebujesz towarzystwa. - powiedział. - A umiesz chociaż grać? Lub latać?- Dodał Malfoy.
- Boje sie latać. - powiedziała i natychmiast ugryzła sie w język. Wiedziała ze Malfoy użyje tego przeciw niej. Chwile pózniej byli już na trybunach, i oglądali trening gryfonów, raczej Draco oglądał, Hermiona czytała książkę.
- Dlaczego ta nagła zmiana w tobie?- spytała.
- Co, wolisz abym był taki jak kiedyś? - 
- Nie ta zmiana mi sie podoba, ale... Jest dziwna. - 
Ogladnela sie za siebie, i wychylila w stronę jeziora. 
- śliczny widok. - szepneła niby do siebie ale Dracon usłyszał. 
- Widziałem ładniejsze. Chodź pokaże ci. - wziął ją za rękę i wbiegli zpowrotem do szkoły. Biegli przez korytarze nie zwracając uwagi na uczniów i nauczycieli którzy patrzyli na nich ze zdziwieniem.
- Gdzie idziemy? - spytała Hermiona. 
- Zobaczysz. - powiedział. - zamknij oczy. - dziewczyna posłusznie zamknęła oczy i Malfoy prowadził ja gdzieś za rękę.
- uważaj schody. -
- No otwórz. -
Otworzyła oczy. Stali na jakiejś wieży, widok był nieziemski. Było widać wielkie góry i jeziora oraz piękny zachód słońca.
- Cudo...- szepneła. 
- Mówiłem. - 
- Skąd znasz to miejsce? -
- Przychodze tu by pomyśleć o swoich sprawach. -
- Ekstra. -
Stali i wpatrywali sie w widok jeszcze dobre 15 minut, przerwał im dzwonek. 
- Ja lece, mam teraz wolne, idę do biblioteki. - 
- Tez mam wolne, odprowadze cie. - 
Szli razem przez korytarze, śmiejąc sie i rozmawiając.
- Hermiona!- ktoś za nimi krzyknął.
Odwróciła sie gwałtownie. Biegł do nich Ron.
- Słucham, Ronald? - spokojnie zapytała Hermiona.
- Co tu robisz ze smierciożercą? Dlaczego ON był na naszym treningu? I gdzie idziesz z nim?! -
- No przepraszam cie bardzo. Muszę sie ciebie teraz pytać, czy moge przyprowadzic kogoś na trening? Lub czy muszę sie pytać o zgodę na wyjście do biblioteki? Lub z kim sie zadaje? Nie sadze. -odparła ponuro.
- Hermionka, przepraszam. - powiedział z miną przepraszającą. 
- Dobrze Ron, to przyjdz po mnie za 2 godziny koło schodów wejściowych. - powiedziała i lekko cmokneła go w usta. 
- Będę, buziaki. - uśmiechnął sie ciepło do Hermiony. - A ty Malfoy uważaj. Jak mi sie będzie na ciebie skarżyć to mnie popamietasz. - dodał juz zimniej, potem odszedł. 
- Niewiedziałem, ze jestes w Weasley'em. - mruknął Draco.
- Teraz wiesz. - odparła. - A z resztą co ci do tego? -
- Nic, ja już pójdę. - 
- To pa. -
- No cześć, do zobaczenia. - powiedział i odszedł.

W bibliotece, Hermiona spotkała Ginevre, i opowiedziała jej o zachowaniu Malfoy'a.
- To pewnie jakiś jego plan. - Ginny szepneła. Hermiona wystawiła głowę znad książki. 
- Przecież by sie tak nie zachował gdyby niczego nie chciał, nie? - Hermiona obojętnie prychneła, poczym dodała. - To przecież Malfoy. - 
- Która to godzina? Juz lece. Cześć Miona! - powiedziała Gin i odeszła.
- Ja tez juz pójdę spotkam sie z Ronem wcześnie. - szepneła do samej siebie. Szła korytarzem i usłyszała kogoś w komórce na miotły. Otworzyła drzwi i dech jej zapadł w piersiach. Jej 'chłopak' Ron obściskiwał sie z jakąś dziewczyną. Pociągneła go za krawat.
- TY…BEZCZELNY…AROGANCKI…DURNY…ZŁOŚLIWY…CHORY… CHAMOWATY…DEBILU!!! - krzyczała na cały korytarz i waliła go książką po głowie. Dziewczyna którą całował, uciekła. Połowa uczniów stała koło nich i z rozbawieniem przyglądała sie tej scenie. Hermiona wyciągnęła juz różdżke i miała żucić zaklęcie na Rona, gdy ktoś złapał ją od tyłu oraz wyrwał różdżke. W tym czasie Gin kończyła za Hermione robotę, i biła Ronalda po głowie. Hermione ktoś pędem wepchnął do klasy aby nic juz nie mogła Ronowi zrobić. 
- Puść mnie. JUŻ! - Hermiona wyrywała sie napastnikowi. 
- Granger, uspokój sie. -
- Nie! Zabije go! -
- Granger! - 
- Nie!! -
- Granger! -
- Nie! Puść mnie!! -
- Hermiono... - Draco próbował uspokoić zdrowo zdenerwowaną Hermione. Udało sie.
- Już, lepiej? - szepnął jej w ucho. Całe jej ciało ogarnęły dreszcze. Na jej nieszczęście, zauważył to.
- Tak, lepiej. - szybko sie mu wyrwała. - Możemy juz iść? - 
- Jeszcze nie... - powiedział cicho i zawinął palec wokół jej loków. 
  

1 komentarz: